Psychologia, neuropsychologia, mózg

Choroba królewska — Schizofrenia

Schizofrenie, bo o nich będzie mowa, są czymś, co trapi ludzkość od początków naszej wolnej myśli. To właśnie szybki rozwój mózgu, w tym ośrodka mowy jest jedną z teoretycznych przyczyn tych przypadłości. Osoby dotknięte schizofrenią przeżywają niekiedy bardzo bogate i niesamowicie skomplikowane urojenia — stąd tę dysfunkcję nazywa się chorobą królewską. Chciałbym Wam trochę przybliżyć istotę tejże królewskości.

Historia schizofrenii usłana jest bólem i cierpieniem. Osoby, które wykazywały objawy tej choroby, zazwyczaj traktowano jako opętane i traktowano podręcznikowo (jak na zamierzchłe czasy) — ogniem i zimną stalą ostrza. Rozwój technologii nie rozwinął w ludziach empatii i zrozumienia — nazistowska akcja T4, która polegała na zabijaniu osób dotkniętych zaburzeniami mentalnymi, skutecznie eliminowała ludzi królewsko chorych ze społeczeństwa.

Dopiero czasy prawdziwie naukowej analizy okazały się łagodniejsze dla tych osób. Neurobiologia i neuropsychologia pozwoliła na badanie tej przypadłości bez zabarwienia ideologicznego, co zaowocowało kilkoma rodzajami terapii czy środkami, które hamują psychoaktywność pacjentów. Co jednak sprawia, że schizofrenia jest tak popularna? Co jest w niej takiego charakterystycznego, że jest chyba najbardziej znaną z ciężkich zaburzeń psychicznych?

Objawy. Wszyscy oglądaliśmy film Piękny umysł ukazujący perypetie Johna Nasha, laureata nagrody Nobla. Ma on omamy, halucynacje, przesłyszenia, lecz także umysł otwarty, ponadprzeciętny, genialny. Właśnie z takimi symptomami kojarzona jest głównie schizofrenia: halucynacje i geniusz, czy to matematyczny, czy malarski. Lecz czasami poziom urojeń dobiega do granic możliwości — od manii prześladowczych, niemożności odczuwania przyjemnych uczuć, zahamowania ekspresji twarzy, urojeń o wykradaniu cudzych myśli, bycia 5 sekund przed lecącym czasem, czy teorii spiskowych niesamowicie skomplikowanych, złożonych, zrozumiałych tylko chorą logiką schizofrenika.

I chociaż Piękny umysł opowiadał historię matematyka, schizofrenicy często są kojarzeni z zawodem artysty. Artyści mogą być zatem dobrym początkiem omawiania badań nad strukturą tej choroby. Bo co takiego jest w sztuce, że schizofreników do niej ciągnie?

Kategoryzowanie — a przynajmniej próba wyrażenia kategorii podczas procesu twórczego, otwartego myślenia. Przekraczanie barier między pojęciami, tworzenie zupełnie innych określeń, szukanie związku między nimi — w tym wszystkim schizofrenicy radzą sobie wyśmienicie. Bariery ich kategorii, a kategoryzujemy wszystko, co widzimy i przetwarzamy, są rozmyte, półprzepuszczalne, przeźroczyste. Pozwala im to np. na łatwy transfer wiedzy z jednej kategorii do drugiej, prostsze wykorzystywanie doświadczenia w różnych sytuacjach, niekoniecznie do siebie podobnych czy łączenie faktów z zupełnie innych dziedzin i obserwacji i tworzenie z tej syntezy zupełnie nowych idei — np. pojęcia grawitacji czy tworzenia metafor.

Przeprowadzono wiele prób stworzenia testu, który uwidoczni różnice między działaniem mózgu osoby chorej i zdrowej, tak by można było opracować odpowiedni proces leczenia farmaceutycznego. Zespół z Uniwersytetu w Melbourne na ten przykład opracował już stosowany od dość dawna w Polsce test węchowy. Eksperymentalnie potwierdzono, że osoby, które miały zachorować później na jakieś królewskie zaburzenie psychiczne, miały o wiele gorszy węch od tych, których los oszczędził. Naznaczeni schizofrenią ochotnicy mieli trudności z segregacją 40 przedstawionych im zapachów do czterech kategorii zapachowych: kawy, róż, pomarańczy i benzyny. Przyczyna tego leży prawdopodobnie w nieprawidłowym rozwoju płatów czołowych, odpowiedzialnych także za rozpoznawanie zapachów, mających znaczenie przy rozwoju psychoz.

Objawy schizofrenii

Dr Daniel Javitt z New York University School of Medicine w Orangeburgu zapragnął przetestować schizofreników wokalnie — lecz nie chciał w interpretacji swoich badań liczyć na domysły, więc zaprzęgnął do eksperymentu technikę obrazowania mózgu za pomocą rezonansu magnetycznego. Seria badań na grupie 19 zdrowych i 19 chorych ochotnikach ukazała ciekawą właściwość odbierania tonu głosu przez królewsko chorych. Nie byli oni w stanie odróżnić zmian w natężeniu czy barwie wypowiadanych przez aktora słów. Nie tylko więc nie potrafili odgadnąć emocji towarzyszących wypowiadanym słowom, lecz trudności mieli z pytaniem, czy dane zdanie było twierdzące, czy pytające. Źródło — dysfunkcja połączenia pnia mózgu i kory słuchowej. Autor badania upatruje tutaj także przyczyny aspołecznego zachowania chorych, które obecne jest jeszcze długo przed pierwszymi objawami schizofrenii. Ale co z muzykami? Są oni odporni na schizofrenię, przez wytrenowanie owego połączenia z korą słuchową? A może ta choroba po prostu przebiega u nich w inny sposób?

Przejdźmy do próby znalezienia przyczyny całego problemu, która to, jak zwykle, okazuje się trudna do uchwycenia i niejednoznaczna. Genetycznie rzecz ujmując, będąc dzieckiem obojga chorych rodziców, mamy 46% szansę na zostanie naznaczonym koroną, lub związanymi z nią zaburzeniami. Szansa ta spada do 17% gdy tylko jedno z rodziców nosi brzemię urojeń. Jeśli chodzi o neurologię — mózg osoby chorej prezentuje stosunkowo niską aktywność dopaminową w korze czołowej, co powoduje rozchwianie ilości tego neuroprzekaźnika w reszcie układu nerwowego.

Ciekawym nowym odkryciem mogą się też pochwalić naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze — po przeanalizowaniu gigantycznej ilości danych statystycznych wywnioskowali, że silny stres związany ze stratą kogoś bliskiego, przeżywany podczas ciąży, zwiększa ryzyko ukoronowania noszonego dziecka o 67%. Korelacja ta jednak istnieje tylko w wyniku działania stresu podczas pierwszych 3 miesięcy ciąży, oraz tylko w przypadku ludzi bez przypadków schizofrenii w rodzinie.

Częściowe podłoże genetyczne, związane z procesem neurogenezy… nikt nie spodziewał się, że wyjaśnienie królewskiej choroby będzie proste. Dobrze, że rozwój medycyny pozwolił na opracowanie leków, które skutecznie, w większości przypadków, obniżają samą psychotyczność choroby, nie ingerując w osobowość pacjenta. A jeśli chodzi o samą genezę zaburzenia (lub neurogenezę) to odpowiedzi mogą przynieść badania nad hodowanymi w laboratorium mini-mózgami. Oby jak najszybciej!

Choroba królewska — Schizofrenia
Your subscription could not be saved. Please try again.
Pomyślnie zapisano adres! Sprawdź swoją skrzynkę!

Ostatnie artykuły

Mniejsza o covid, noś maskę, żeby podkreślić swoje piękno!

Maseczki pojawiły się w naszym Europejskim życiu niczym Elon Musk w Twitterze — obiecały pomóc, wprowadziły niebagatelny zamęt, wszędzie się walały, i podniosły nie jedną brew zdziwienia. Niektórzy badacze twierdzą jednak, że maska może uczynić nas pięknymi, jeśli nie zostaniemy po drodze naznaczeni jej ponurą klątwą…

Hipnozą w jelita

Zespół jelita drażliwego to przypadłość nie tylko przewlekła, dość nieprzyjemna, lecz także występująca dość często, bo nawet u około 11.2% ludzi na całym świecie. Choroba ta, zwana też IBS (z ang. Irritable Bowel Syndrome), charakteryzuje się nawracającymi zaburzeniami jelit i ciągle niewyjaśnioną przyczyną. Jak to z jelitami bywa, ulgę może przynieść specjalna dieta, lecz coraz częściej wśród środków leczniczych wymienia się hipnoterapię. Jak skuteczna może być taka terapia i na czym ona polega?

Losowe artykuły

25 Comments

  1. dru'

    Tolkien był podobno schizofrenikiem, ale jakoś sobie z tą chorobą radził.
    Zawsze myślałem, że główną przyczyną choroby są przyczyny zewnętrzne. Ś»e ktoś kto miał stosunkowo szczęśliwe dzieciństwo i umiał sobie jakoś życie ułożyć to po prostu nie zachoruje…

    Reply
  2. Hoko

    Tolkien sobie radził?? Ciekawe bardzo, Ty go chyba nie czytałeś…

    Uwarunkowania zewnętrzne grają rolę, bo od nich często zależy, czy choroba wyjdzie na wierzch. Ale dzisiaj schizofrenicy jeszcze jako tako mogą żyć, kiedyś to był wyrok – chociaż bardziej społeczny niż medyczny.

    Reply
  3. dru'

    Hoko, ty mi tu świętości nie szargaj!
    Może świat tolkienowski jest czarno-biały, ale za to jaki śliczny i z jakim rozmachem stworzony. :D

    Reply
  4. BIOHAZARD Inc.

    Prowadzone są badania nad wpływem THC, na wystąpienie tego schorzenia. Według niektórych naukowców substancja zwieksza ryzyko zachorowania, a czasami nawet indukuje chorobę. Inni takiego związku nie znajdują, więc podaję to tylko jako ciekawostkę:) Swoja drogą halucynacje jakich doświadczają niektórzy (nie wszyscy) użytkownicy THC mogą doprowadzic do ciekawych wnniosków.

    @Teloch: A wiesz może co mówią procenty, jeżeli w dalszej rodzinie (ciotka, wuj – np. siostra/brat matki), bądź kilka pokoleń wstecz wystapiły przypadki schizofrenii?

    @dru’:Tolkien czarno biały? Nie do końca – to popularne stwierdzenie, ale po zagłębieniu się w jego twórczość nie mogę się z nim zgodzić. W samym “Władcy Pierścieni” nie wszyscy sa jednozacznie dobrzy, bądź źli.

    Reply
  5. Teloch

    Na przykład Boromir :> jak dla mnie – bardzo szarawa postać :>

    Ta, też słyszałem o wpływie ganji na szansę zachorowania na schizofrenię. Pewnie ma to związek z zaburzeniem gospodarki dopaminowo-serotoninowej w mózgu. Osoby które są podatne na schorzenia królewskie nie powinni eksperymentować ze swoim układem nagrody :>

    Jeśli w rodzinie, nawet dalszej występowały zaburzenia schizofreniczne, zawsze jest to sygnał dla psychiatry, że z pacjentem może dziać się coś naprawdę złego. Jednak nie wiem jak wyglądają dokładnie obliczone szanse – spróbuję się dowiedzieć ;)

    Reply
  6. dru'

    No co wy?
    Wszystko co stworzone przez Eru jest dobre.
    Wszystko co stworzone przez Melkora jest złe.
    Golum i Boromir po prostu dostali się pod wpływ pierścienia władzy. I to jest jedyna przyczyna ich skrętu w szarość.
    Władza Panowie, to żądza władzy deprawuje człowieka! :D

    Turin może budzić pewne wątpliwości, ale on miał równie paskudny miecz, co Golum pierścień.

    Reply
  7. Teloch

    Ale czy to nie podatność na oddziaływanie pierścienia jest już próbą dodania charakterom głębi? Z resztą, przyznam się szczerze, Tolkiena czytałem trochę na siłę, więc nie jestem tutaj osobą, która powinna się w tym temacie wypowiadać :P

    Reply
  8. BIOHAZARD Inc.

    Eru stworzył Melkora, więc o czym my rozmawiamy ;>

    Pierścień/Morgoth oddziałuje na jednych mocniej, na innych słabiej – to właśnie oddaje ową szarość charakteru. Nawet Gandalf, “dobry” do bólu, nie chce go przyjąć w obawie przed ulegnięciem jego wpływowi. Możesz to rozumieć jako metaforę dobrej i złej strony charakteru każdej (no prawie) istoty.

    Boromir nie tylko dostał się pod wpływ pierścienia, ale jest po prostu człowiekiem, nie mówiąc już o tym, że pragnął wykorzystać Pierścień w celu ochrony swojego ludu – pobudki miał więc dobre. Tylko mi nie mów, że to była taka wymówka :P

    Ludzie w ogóle są szarzy – niektórzy opowiadają się po stronie Saurona, inni po stronie “dobra”, a jeszcze inni są obojętni i chcą tylko zysków dla siebie.

    Enty – nie kiwnęły palcem dopóki nie zobaczyły jak Saruman przetrzebił Fangorn. Tak naprawdę zalezy im tylko na ochronie lasów, w nosie mają resztę świata.

    Hobbici – zaściankowi, aż do bólu. Liczą, że wszystko ominie ich krainę, nie lubią obcych, Gandalfa traktują z nieufnością, rzadko który byłby skłonny do poświęcenia sie w imię “dobra”.

    Frodo – poddał się pierścieniowi w ostatnim momencie. Gdyby nie Gollum, którego wolałby widzieć martwego (!), cała misja zakończyłaby się porażką.

    Aragorn – żeby bronić swojego królestwa jest w stanie przywołać zmarłych zdrajców, “złych” do szpiku kości.

    Feanor – stworzył Silmarilie, ale uległ podszeptom Melkora (innymi słowy miał nieprzyjemny charakter), a kiedy klejnoty przepadły nie cofnął sie przed niczym, żeby je odzyskać.

    A podaj dru’ proszę jakis przykład szarego fantasy. Tylko niech to nie będzie Sapkowski ;>

    Reply
  9. dru'

    Pierścień jest metaforą, ale i jest przedmiotem. Nie mówimy o ludziach w ogóle ale ludziach tolkienowskich. Może trochę inaczej odebraliśmy jego twórczość, ale ja zwróciłem uwagę, że zło u Tolkiena jest zawsze zewnętrzne. Jest to jakiś odrębny byt i mądrze istoty boją się z nim kontaktu.
    Odbierałbym to w ten sposób, że Gandalf unika pierścienia bo boi się, że przestanie być sobą.
    Zło tolkienowskie zdefiniował bym jako gotowość (i czyn) do wyrządzenia krzywdy innym istotom rozumnym (wykluczam obronę własną). To tak żebyśmy mieli jakąś podstawę do dyskusji. Wobec entów i hobbitów Tolkien jest pobłażliwy, wyrozumiały. I oni nie są źli w tym sensie, który wspomniałem.
    Feanor tworzy coś czego nie ogarnia, posiadł coś co nie było przeznaczone dla niego i dlatego nie potrafi panować nad swoimi pragnieniami. Zło jest zewnętrzne. Silmarile odgrywają podobną rolę (albo mają podobny wpływ) jak pierścień.
    Może jest tak, że dla Tolkiena człowiek staje się zły gdy próbuje posiąść coś co nie zostało dla niego stworzone. Mielibyśmy tu ten chrześcijański akcent o którym wszyscy mówią. :)

    Reply
  10. Torlin

    Wydaje mi się, że mogę coś na ten temat powiedzieć. Na zlecenie pewnej firmy robiłem badania wśród schizofreników w ich siedzibie (tzw. domu dziennym), do którego z przyjemnością przyjeżdżali. I muszę potwierdzić, że schizofrenii jest tyle rodzajów ilu schizofreników. Jak ci ludzie strasznie chcą być normalni, chcą się uczyć, pracować, chcą, aby ich społeczeństwo zauważyło

    Reply
  11. BIOHAZARD Inc.

    @dru’

    Zło tolkienowskiego nie mozna definiowac tak płytko – to nie tylko zadawanie cierpienia, to jest pożądanie władzy i dominacji, narzucanie swojej woli wbrew innym, próba swojej potęgi tylko ze względu na swoja pychę, samolubność, dbałość tylko swó interes – to cały zestaw negatywnych zachowań i cech.

    Teraz enty i hobbici nie są juz nieskazitelnie biali.

    Pierścień jest przedmiotem, ale zwykłym, a bardzo potężnym. Możesz go porównać do broni masowego rażenia, albo niewyobrażalnego bogactwa. Obie te rzeczy mogą pchnąć zwykłego człowieka do bardzo nieszlachetnych czynów, czasem nawet ze szlachetnych pobudek. Wybraź sobie co czuł Boromir, gdy postanowiono zniszczyć broń, w której widział ocalenie dla swojego ludu.

    Z jednej strony masz tu próbę posiędnięcia czegoś niestworzonego dla człowieka, a z drugiej zwykłe pożądanie władzy/bogactwa/potęgi. Większość szarych ludzi nie jest zdolnych do morderstwa, chyba, że odpowiednio ich zachęcić

    Moim zdaniem ludzie Tolkienowscy sa szarzy – nie są z natury źli, bądzi dobrzy – sami skłaniają się ku jakiejś opcji. Nie boja się z góry kontaktów z owym egzogennym złem – zobacz ile plemion wspierało Saurona z własnej woli.

    Co do zewnętrzności zła – wielu ludzi uważa WP za czarno-białego, ponieważ jest to historia widziana oczami zwycięskiej strony. Nie wiemy co dzieje się w Mordorze, czy w umyśle Sarumana, z jakimi problemami musi borykać się Sauron, jak wygląda zycie codizenne orków etc. W związku z tym czytelnik przeważnie przyjmuje, że ta druga strona jest zła po prostu dlatego, żeby byc zła. Nie zauważa, że tak naprawdę Sauron pożąda władzy, a nie samego cierpienia – zanim rozpoczął wojnę proponował przyłączenie się do jego imperium, ludzie, którzy do niego dołączyli nie cierpią wiecznych mąk etc. Nie dostrzega też tego, że zło wpisane jest w naturę Ardy, ludzi i innych istot.

    Feanor jest szary – właśnie dlatego, że dał się opanować żądzy ochrony tego co stworzył. Nie jest z gruntu zły (został stworzony jako dobra istota) – po prostu ma za słaby charakter.

    Silmarile nie maja podobnego wpływu jak pierścień. Nie mają własnej osobowości, celów i nie tęsknią za swoim panem. Pożądają ich wszyscy, ponieważ są piękne – Morgoth wkomponował je w swoją koronę, chociaż dotykanie tych błyskotek jest dla niego niewyobrażalnie bolesne.

    Chrześcijański akcent, o którym wszyscy mówią, to już samo stworzenie Ardy, “dobra” i “zła” – Eru stworzył wszystkich Ainurów, z których najpotężniejszy był Melkor. Potem nastąpił niejako bunt Morgotha, zakłócenia w Muzyce, które ostatecznie dały początek nowej melodii i wszystko i tak ułozyło się w harmoniczną całość zgodnie z zamysłem Iluvatara.

    Reply
  12. EQ

    Ogolnie rzecz biorac to przez dosc dlugi czas naduzywalem THC, ponadto mialem mocne przezycia po ktorych cos sie we mnie zmienilo, pewni ludzie ktorzy uwazali sie za moim znajomych (a tak naprawde sa falszywi) przyprawiali mi gebe schizofrenika..jutro ide do psychologa omowic wyniki badan, zobaczymy co wyjdzie, nikomu nie rzycze jazd typu “nagla ucieczka od znajomych” moze jest to u mnie normalne…a moze poprostu nie jestem czasami soba.

    Reply
  13. Anonim

    Jestem schizofrenikiem mam prze dziwne akcje prze dziwne zycie jakies zrycie zobaczcie sami http://www.sankozako.blog4u.pl Aktualnie jestem bez pracy za granicá. Radze sobie zawsze sobie poradze, wszystko przez toze na poczátku jak wyszlem bralem po 12 psychotropów i pilem duzo alkoholu lonczylem to i do tego, nie biore juz psychotropów okolo roku coraz ciezej ze wszystkim niema nigdzie przezroczystosci, efektem ubocznym tego wszystkiego wyszlo zboczenie psychiczne – patrz sie na intymne miejsca ludzi i strasznie zle sié z tym czuje nie mam tyle czasu zeby wytlumaczyc kazdej osobie z osobna co mi sie dzieje, gdy sie stresuje czuje sie jak na stadionie postawiony na srodku w pionie i czuje jak wszystko tonie, szaleje, kazdy czlowiek sie z tego smieje. Bylem u lekarza powiedzial mi zebym sprubowal tabletki na koncentracje, bo mu powiedzialem ze nie moge isc sie leczyc poniewaz trzyma mnie tu bardzo poptézne uczucie, w niekturych chwilach wszystko jest takie proste a po chwili wszystko sie zmienia tak jak bym przechodzil w wymiar szalenej, nieprawdopodobnej, nienaturalnej, dziwacznej rzeczywistosci wejdzcie na mój blog mam malo lat ale zycie znam od podszewki http://www.sankozako.blog4u.pl

    ogólnie wszystko zajebiscie.
    Pozdrawiam

    Reply
  14. Afliktigo

    Po pierwsze i najważniejsze Tolkien nie miał schizofrenii. :P Facet miał po prostu bogatą wyobraźnię. Może poczytajcie jego biografie, a nie notkę w nonsensopedii. :P To, że ktoś jest kreatywny i ma niezwykle otwarty umysł nie oznacza od razu, że jest chory.

    Reply
    • psychedelic power

      Choroba to tylko nazwa faktu, choroba to nazwa innego niezrozumiałego dla Was stanu i zgadzam się z marcinem, chorzy to wy jesteście jakbyście doświadczyli chociaż przez chwilę tej “choroby” od razu by się Wam rozjaśniło, u mnie dopiero się rozwija ale jak chcecie wiedzieć o czym mówię to se spróbujcie psychodelików, raz nie zaszkodzi a będziecie wiedzieć o co chodzi

  15. Afliktigo

    btw. Jego świat jest tak rozczepiony, bo w jego zamiarze “Władca Pierścieni” miał być metaforą Biblii. Konsultował się listownie ze znajomymi duchownymi w trakcie jej pisania. To dlatego widać tak mocno podział na dobo i zło – jak w filozofii chrześcijańskiej. Sam był głęboko wierzącym człowiekiem. Zresztą w jego powieści można znaleźć masę “szarych” postaci – np. Smeagol – karykatura człowieka poddającego się pokusie i pozwalającego aby zawładnął nim grzech. :P Jeśli chce się interpretować czyjeś teksty trzeba znać kontekst i wiedzieć kim był pisarz, jak żył i jakimi wartościami się kierował.

    Reply
  16. marcin

    hej nazywam sie marcin nazwisko nie wazne mam schizofrenie paranidoalna f20 tak wam powiem jedna zecz kocham swoja chorobe jest mi z nia cudownie i dziekuje ze mi ja bog dal pozdrawiam wszystkich

    i co wy na to cwaniaki

    Reply
  17. marcin

    aha i jeszcze jedno my schizofrenicy jestesmy normalni a wy zdrowi jestescie chorzy to was powini leczyc i taka jest prawda

    Reply
    • psychedelic power

      Big up dla Ciebie gościu, vote for freedom

    • Kutor

      Całkowicie się zgadzam. Oni nie mają nawet pojęcia.

  18. CeDo

    Napisałeś: “Osoby dotknięte schizofrenią przeżywają niekiedy bardzo bogate i niesamowicie skomplikowane urojenia — stąd tę dysfunkcję nazywa się chorobą królewską.”

    Osobiście wydaje mi się, że to nie tak jak napisałeś. Chorobę tę nazywamy królewską, gdyż dotyka ona ludzi, którzy narażeni są na krytykę i pogardę ze strony inny ludzi ze względu na fakt, że podejmują jakieś decyzje i tym samym podlegają publicznej ocenie. Otóż król podlega ocenie poddanych i stale narażony jest na agresję słowną i fizyczną, gdyż podejmować może błędne, złe lub nieprzychylne wielu ludziom decyzje. Król zatem nim się na coś zdecyduje musi rozważyć różne scenariusze. Zatem życie króla to ciągła wewnętrzna debata za i przeciw, jak również ciągłe rozmyślanie o otaczającej nas rzeczywistości, błądzenie myślami w przeszłości i uciekanie w przyszłość. Problem polega na tym, że jeśli będziesz się stale zastanawiał jak postrzegają ciebie inni ludzie i zanadto błądził myślami to jesteś narażony na to, że rozwinie się u ciebie schizofrenia. Chociaż może jest odwrotnie – to ludzie chorzy na schizofrenię po prostu tak mają. Nie wiem czy wiesz, ale schizofrenię nazywa się również chorobą brodatej kobiety. Tak zwani dziwacy (np. garbaci, karły) byli niegdyś szczególnie narażeni na bezwzględną kpinę ze strony wspólnoty, co wiązało się z tym, że byli również często chorzy na tę chorobę. Podobnie poborcy podatkowi w średniowieczu, którzy gdziekolwiek by się nie pojawili byli narażeni na pogardę ze strony społeczeństwa, byli również narażeni na tę chorobę psychiczną.

    Jeśli chodzi o schizofrenię paranoidalną, to rzeczywiście zwiększa ona bogactwo doznać i sprawia, że ludzie chorzy na tę chorobę są bogatsi duchowo od zwykłych ludzi. Problem polega na tym, że schizofrenia to niestety choroba, która wyniszcza człowieka. Dlatego po wielu latach choroby dochodzisz do wniosku, że pieprzyć taką mądrość jaką zdobyłeś dzięki tej chorobie; lepiej być pięknym, młodym, bogatym i beztroskim.

    PS. Nie jestem psychiatrą tylko chorym na schizofrenię.

    Reply
  19. Agnieszka

    Same głupoty ,ktoś kto jest chory nigdy by nie pisał komentarzy bo leki wywołują sen i otępienie.

    Reply
    • Kutor

      hehe, a skąd Ty to wiesz?

  20. NewAge

    Agnieszka jak leki są dobrze dobrane takich objawów nie ma (są to skutki uboczne) Ja jestem również tak brzydko napiszę schizofreniczką paranoidalną i nie żałuję. Cieszę się bardzo otworzył się mi świat doznań których można mi z całą pewnością pozazdrościć

    Reply
  21. Paweł S. Tomaszewski

    Tyle różnych opinii co ludzi się wypowiadających :-)
    Mam 75 lat. w wieku 21 lat miałem odlot, który zakwalifikowano jako, początkowo psychozę schizofrenopodobną, a potem schizofrenię. 3 razy zaliczyłem różne szpitale psychiatryczne.
    Psychotropy brałem 22 lata. Miałem czas, ochotę i determinację, by pojąć dlaczego i co ze mną się dzieje?
    Ukończyłem studia architektoniczne w stolicy. Byłem bardzo aktywny sportowo: bieganie, pływanie, tenis, jazda na rowerze… Poszukiwałem powrotu do “normalności” (a propos: w każdej niemal wypowiedzi powyżej znalazłem kawałek prawdy) .
    Dziś, gdy próbuję to wszystko poskładać wiem, że nie da się pojąć tzw. schizofrenii z poziomu ani psychologii, ani religii, ani żadnego innego częściowego ograniczonego poziomu. To jak z tym słoniem i chcącymi go opisać ślepcami… Każdy widział kawałek na którym właśnie się skupił :-)
    Najpełniej opisał stany świadomości dr (nomem omen psychiatrii) David Howkins. Każdy człowiek (z duszą) przychodzi na ten świat z określonym bagażem doświadczeń karmicznych. Nie jest pustym zapisem. Wszystko co się z nim potem w życiu dzieje jest zdeterminowane jego poziomem duchowego rozwoju. Wzrastamy na poziomie świadomości w ciągu życia, ale nie każdy osiąga poziom określany mianem “Miłość”. Howkins, godzien najwyższego uznania ludzkości, stworzył mapę Świadomości i system kalibracji, (potwierdzany i sprawdzony) system oparty na kinezjologii, pozwalający określić ten poziom każdego, nie tylko człowieka, ale i książki, idei itp.
    Krótko mówiąc: żaden psychiatra psychotropami nie wyleczył żadnego schizofrenika. Schizofrenia nie jest chorobą mózgu, a jedynie koślawym określeniem niezrozumiałym dla wykształconych przez medycynę rockeffelerowską niewolników systemu.
    Prawda o człowieku zawiera się w jego sercu i duszy. Nasza schyłkowa cywilizacja zabrnęła w ślepy zaułek
    materializmu (komuś widać na tym zależało) i tylko obudzenie miłości do siebie i zrozumienie swojej boskiej, duchowej natury jest warunkiem zdrowego i pomyślnego życia nie tylko jednostki, ale i całej ludzkości.
    Na szczęście zarządcy strachem obniżającym poziom średni ludzkości stracili stery i popełniają takie błędy, że nawet oglądacze telewizji zaczynają wątpić ich prawdy. Ani ich wojny, ani ich pandemie i inne kataklizmy nie są w stanie zatrzymać przebudzenia ludzkości, która zmanipulowana, ogłupiona, zawsze jednak wiedziała o swoim boskim, wspaniałym pochodzeniu.
    Zachęcam wszystkich, którzy nie spotkali jeszcze w przestrzeni internetowej Asi Bobel “Doktor Miłość” do posłuchania tego przekazu płynącego z serca. Trafiła już, jako “iskra z Polski”, do tysięcy Polaków i rozszerza się z prędkością “Płomienia Miłości” w tempie geometrycznym:-). Ludzie wychodzą z najróżniejszych, wydawało się nieuleczalnych przypadłości. Mam nadzieję, że przypadłości psychiczne i fizyczne, pojmowane jako testy naszego rozwoju, uświadomią cierpiącym do czego mają się odwołać
    i gdzie szukać dla siebie ratunku. A te wszystkie gadżety, telewizory i smartfony przeszkadzające,oględnie mówiąc, dotrzeć do istoty tego kim właściwie jesteś i jakim chcesz być trafią definitywnie na śmietnik, gdzie ich miejsce ;-)

    Reply

Trackbacks/Pingbacks

  1. Treser ludzi | Neurotyk - Psychologia, neuropsychologia, mózg - [...] Fuller postanowił sprawdzić, czy zależność między zakażeniem a chorobą królewską rzeczywiście istnieje. Rozpoczął badania nad grupą pacjentów sprawdzając czy…

Submit a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Pin It on Pinterest